niedziela, 28 października 2018

DUŻO, CORAZ WIĘCEJ...







Kiedy daję biednemu chleb, nazywają mnie świętym. Kiedy pytam dlaczego nie mają chleba, nazywają mnie komunistą”
Bp. Helder Camara






          Ktoś , kiedyś napisał, że komunizm jest idealnym systemem dla ludzi doskonałych. Takich jednak nie ma, o czym boleśnie przekonały nas przykłady z tak nieodległej przeszłości. Kapitalizm, wręcz odwrotnie, został stworzony jakby na naszą miarę, dlatego pewnie tak ochoczo lgniemy do niego i pełnymi garściami czerpiemy profity z jego jawnych niedoskonałości. Z góry zakłada on pewne nierówności (np. 94 najbogatszych ludzi dysponuje większym majątkiem niż 3,5 miliarda biedaków tego świata), co oznacza mniej więcej tyle, że kapitalizm ma naturę piramidalną - im wyżej tym lepiej. Idea zakładająca ciągły wzrost kapitału przypomina trochę samolot, który ciągle musi latać, bo jeżeli się zatrzyma, to spadnie. Dlatego wszelkimi sposobami , dosłownie „po trupach” stara się, aby lot trwał jak najdłużej.
Jednak ostatnimi czasy posunął się chyba za daleko i ze swym wynaturzonymi pomiotami – korporacjami, zaczął bezpardonowo zawłaszczać świat. Owocem tego jest niezmierzone bogactwo nielicznych i chroniczny, systemowy głód dotykający obecnie 1 miliard (tak, tak: jeden MILIARD ludzi ), a następne dwa pozostawia balansujących na cienkiej granicy „ bezpieczeństwa żywnościowego”. Świat nigdy nie był syty, zawsze znaczny odsetek ludzi przymierał głodem. Powody były różne: wojny, susze, wyzysk, kataklizmy, złe gospodarowanie. Jednak to, z czym teraz mamy do czynienia i na taką skalę jest hańbą dla cywilizowanego świata. Problemem obecnie nie jest brak żywności, ale pieniędzy na jego zakup. Gdy co siódmy człowiek jest niedożywiony i zagrożony śmiercią głodową, 70 procent produkcji zbóż przeznacza się na pasze dla zwierząt i na biopaliwa. Względy ekonomiczne jak i polityczne nie pozwalają, by choć część tych zasobów przeznaczyć dla ofiar systemu. Wypływa stąd niezbyt budująca konkluzja, że ubóstwo nie jest wynikiem pomyłek kapitalizmu, a wynikiem jego działań.
Dlaczego tak znaczna część ludzkości znalazła się w tej tragicznej sytuacji? Dobre pytanie...
Oprócz w/w „tradycyjnych” powodów do gry wszedł jeszcze jeden - ten najbardziej nienasycony wytwór cywilizacji -,„korporacjonizm”. Z niespotykaną do tej pory pazernością zagarnia wszelkie dostępne dobra, by przejąć władzę nad globalną gospodarką . On to pośrednio, przy współudziale MFW i Banku Światowego nakłania biedne, zadłużone państwa do przyjęcia tzw. „pakietów naprawczych” mających zapewnić dobrobyt, a w rzeczywistości zmusza je do wyprzedaży ziemi i bogactw naturalnych wielkim koncernom oraz niszczy tradycyjne rolnictw na rzecz wielkich plantacji. Owocem tego są miliony rolników rugowanych ze swych poletek,i skazanych na wegetacje w dzielnicach nędzy wielkich miast. Ot, takie niby dobrodziejstwo globalizacji..... tyle, że wówczas cena 1kg ryżu jest podobna w bogatej Kanadzie jak i biednym jak mysz kościelna Bangladeszu, gdzie dzienny dochód na mieszkańca wynosi poniżej jednego dolara. Wystarczy wówczas drobna podwyżka cen ryżu na giełdach światowych, a znaczna część ludności nie stać już na zakup pożywienia. I tym sposobem szerzy się plaga głodu i cierpienia. A tymczasem korporacje maja się wyśmienicie: pomnażają bez żenady monstrualne fortuny, przekraczające budżety niejednego kraju, a będąc tworami globalnymi nie podlegają prawom państw narodowych, a wręcz tworzą własne.
Cóż, zatem możemy zrobić, my szarzy zjadacze resztek z pańskiego stołu? Raczej niewiele....
Proponuje, zacząć od wzniesienia nabożnego okrzyku: „Chwalmy Pana”, w podzięce za to, że znaleźliśmy się po „właściwej” stronie kapitalizmu. Reszta to kwestia sumienia. Warto jednak mieć przy tym świadomość, że nasz dostatek oznacza ubóstwo, gdzieś tam, po tej mrocznej jego stronie.