sobota, 18 marca 2017

Sny niespokojne



Niedawno miałem okropny sen. Śniłem o wielkiej hekatombie, smrodzie rozkładających się ciał i mojej desperackiej próbie ucieczki z tego miejsca. Nie wiem dlaczego, ale miałem dziwne przeczucie ,że tym przeklętym miejscem jest Sudan Południowy. Zacząłem wiec przeglądać internet w poszukiwaniu informacji no i niestety wszystko wskazuje na to, że moje senne wizje niebawem się spełnią. Ja wiem, że już wielu z was ma dość uchodźców , wygłodniałych stad „dzikich”Afrykańczyków i w ogóle tych wszystkich nieszczęść ale bądźcie spokojni, większość z nich nie dojdzie do Europy gdyż padną po drodze z pragnienia, głodu i chorób. A sytuacją jest dość koszmarna: najbiedniejszy kraj na świecie, kolejna odsłona wojny domowej, kryzys gospodarczy,od dwóch lat trwa susza, przez co okres głodu trwający”normalnie” dwa miesiące teraz wydłużył się do siedmiu a ilość osób zagrożonych śmiercią głodową przekracza milion, w tym większość to dzieci. Tyle suche fakty. Organizacje humanitarne , które to próbują organizować pomoc ale rządząca Hunta nie wpuszcza konwojów z pomocą na swoje terytorium. Stąd też exodus wielu setek tysięcy ludzi za granicę. A tam ogólna wrogość dla „darmozjadów” i mizerne szanse pomocy bo susza nie zna granic i dotyka równie boleśnie kraje ościenne.
Czytając wpisy czytelników pod tymi artykułami straciłem nadzieję na jakiekolwiek ludzkie odruchy z ich strony. Już też nawet nie proszę o zasilanie kont PAH-u czy UNICEF-u bo przecież o wiele efektowniej jest brać udział w zawodach Caritas kontra WOŚP . Tym bardziej, że zebrane w ten sposób pieniądze nie będą stracone bo trafią przecież pośrednio do naszych-polskich dzieci. Nie jest to zarzut oczywiście tylko argument tych "bardzie rozsądnych,bardziej humanitarnych”czytelników. Co zatem pozostaje ? Zapomnieć o tym przykrym incydencie? Wytłumaczyć sobie ,że przecież zagrożonych śmiercią głodową jest 50 milionów ludzi ? Wszystkim nie da się pomóc więc dlaczego akurat tym? itp,itp….
Są sytuację, które powodują dysonans poznawczy, rozdźwięk między tym co należałoby zrobić z przyczyn moralnych a przekonaniem, świadomością , że takie właśnie jest życie. Cały czas mam wrażenie, że wobec tej fali nieszczęść na świecie jesteśmy bezsilni, Uświadomiliśmy to sobie dzięki internetowi i sprawności mediów ,które zalewają nas lawiną informacji o tragediach, klęskach i wojnach. Nie jesteśmy na to przygotowani, psychika siada wobec tego bezmiaru nieszczęść. Nasze wzorce etyczne stawiają nas w kłopotliwej sytuacji, nasz humanitaryzm zapędził nas w kozi róg. Wydaję mi się ,że wschodnie filozofie mają zdrowsze podejście do problemu cierpienia i śmierci. Może są w naszym pojęciu mniej humanitarne ale na pewno bardziej dostosowane do realiów. Dlatego pomagajmy bo tak zostaliśmy ukształtowani ale miejmy jednocześnie świadomość,że w ten sposób świata nie da się zbawić, co najwyżej siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz