środa, 17 stycznia 2018

Anioł

  Każdy wiek ma swoje wyzwania. Okres buntu przynależny jest młodości. Ja jednak byłem zbyt oniemiały i zdezorientowany by stawiać opór. Sprzeciw wybuchł ze zdwojoną siłą, gdy mój ociężały umysł przebił się przez pola propagandowych bzdur, teologicznych mrzonek i obyczajowych meandrów. Znalazłem się na ziemi dziewiczej niczym odkrywca oszołomiony skalą możliwości. Rozpocząłem żmudny proces kształtowania świata na wzór i podobieństwo swoje.
Moje opóźnienie w rozwoju sprawiło,że odstawałem od reszty. Moi rówieśnicy zaczęli już wskakiwać w buty rodziców, zakładać rodziny, wychowywać dzieci.
Dalszą konsekwencją tych działań były turbulencje jakie wywoływałem swa postawą w otoczeniu. Znudzone monotonią twarze ludzi, otępiały przewidywalnością zdarzeń wzrok nagle zaczynał iskrzyć zaciekawieniem i ekscytacją. „Porąbało go?,coś z nim nie tegez?”- pytały zaniepokojone oczy. Były to być może pierwsze od tygodni przejawy refleksji, zainteresowaniem drugim człowiekiem.
Bo czasem warto wyskoczyć z kolein codzienności i unieść się ponad rutynę. Niczym skowronek zawisnąć tak nad jakąś łąką kwietną, sadem brzemiennym....Oczywiście, nie każda taka eskapada musi kończyć się sukcesem. Często lądowanie bywa bolesne, wśród ciernistych krzaczorów lub rumoszu skalnego. Jednak nawet wówczas możesz mieć nadzieję, że zabłąkany anioł świetlisty wybawi cię szczęśliwie z opresji, przytuli do pulchnej piersi i wypowie głosem słodkim jak lukrecja: „ Och, ty mój głuponiu, czy nie lepiej było kroczyć dumnie jak inni promenadą w stronę zachodzącego słońca?”


- NIE....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz